KOMENTARZE do: Klauzura

Ale gdzie jest zagrożenie?

"Poznałam też, jakim zagrożeniem dla życia duchowego osób oddanych kontemplacji w życiu klauzurowym może być pokusa emocjonalnego związania się z jakimkolwiek stworzeniem, nawet tak małym i niepozornym, jak moja muszka."

Zbyt malo wiem o antynomii "życie duchowe vs.emocjonalne związanie się", żeby móc skomentować Pani post. Ale czy zwierzęta nie oswajają nas i z życiem, i z jego nieuchronnym końcem? Czy - jesli wierzymy w mądrość Bożą - nie po to także zostaly nam dane?

PS. Nie lubię psychologizowania w sieci i staram sie nie wchodzic w rolę tzw."Agony Aunt", ale czy nie myślala Pani, ze ten opór przed związkiem ze śmiertelnym stworzeniem jakoś wiąze sie z sytuacją (chyba traumatyczną, w kazdym razie dla mnie taka by ona była), o której Pani wcześniej pisała? Przepraszam, jesli to Pania uraziło, ale odrobine sie Pani wcześniej odsłoniła, więc rozumiem, że ew. można to brac pod uwagę.

PPS. Ja mam zaprzyjaźnioną (i dość rozpuszczoną) myszkę, ale raczej martwię się, kto ją będzie dokarmiał, jak wyjadę na wakacje czy do domu. No ale mam nadzieję, ze nie zabiłam w niej instytnktu przetrwania na własną rękę.

2008-05-17 21:43rapunzel0613
...


rapunzel

Dziękuję za komentarz oraz pytania. Nie, nie czuję sie urażona - piszę o sobie świadomie dość otwarcie. Pani pytania są jak najbardziej na miejscu, jednak pozwolę sobie odpowiedzieć na nie jutro, po pewnym namyśle.

Serdecznie pozdrawiam.

2008-05-17 22:03prowincjałka461732piszę siebie. robię swojewww.prowincjalka.salon24.pl
...


klauzura

Trochę z przymrużeniem oka napisane, czy nie? W każdym razie ciekawie. Nie wiedziałem o Twojej klauzurze. Wierzę, że Pan- w niej- będzie natrętny jak mucha.

Pozdrawiam.

2008-05-17 22:05Sławek Zatwardnicki133237confessioneswww.confessiones.salon24.pl
...


Przejmujące

Wszystkie Twoje teksty takie są - do zadumania, do zatrzymania...
Nie cierpię much ani komarów, choć np. pająki i żuczki bardzo lubię i im nigdy z rozmysłem krzywdy nie zrobię.

Nie wiem, jak to się dzieje, ale myśl, że wszystko chce żyć, zazwyczaj nachodzi mnie na widok źdźbła wyrastającego pomiędzy płytami chodnika, sosny czy brzozy na skale czy murach zamku. Rzadko myślę tak o nielubianych owadach.

2008-05-17 22:08AgnieszkaZet411496Od A do Zet (nabytego)www.odadozet.salon24.pl
...


Sławek

@"Pan- w niej- będzie natrętny jak mucha"

Dobrze powiedziane! :)

Też mam taką nadzieję... Żeby mi tylko wierności nie zabrakło w mojej pustce...

Pozdrawiam równie serdecznie.

2008-05-17 22:15prowincjałka461732piszę siebie. robię swojewww.prowincjalka.salon24.pl
...


Agnieszka

Agnieszko, witam po przerwie i dziękuję za dobre słowa pod poprzednią notką.

Przemyśliwam życie, to i w tekście od czasu do czasu pojawi się coś do przemyślenia... ;)

A o żyjątkach żyjących pięknie mówi wiersz e.e.cummingsa:


Me up at does

out of the floor
quietly Stare

a poisoned mouse

still who alive

is asking What
have i done that

You wouldn't have


.................


O parę kroków

od czubka buta
mysz wpół Otruta

pyta mnie wzrokiem

sponad podłogi

co ja Takiego
zrobiłam czego

Ty byś nie zrobił

(tłum. S.Barańczak - jeśli się nie mylę)


2008-05-17 22:37prowincjałka461732piszę siebie. robię swojewww.prowincjalka.salon24.pl
...


U nas na lampie mieszkał kiedyś motyl.

Zimno już się zrobiło, więc go nie wyganialiśmy. Ale nie zdążyliśmy ostrzec wszystkich "życzliwych" gości i jeden postanowił się nad nim ulitowac i wypuścił go na zewnątrz...

2008-05-1723:51PaniŁyżeczka1522680Codziennośćposrebrzanawww.panilyzeczka.salon24.pl
...


Pani Łyżeczka

Łyżeczko, ja niestety - niechcący - uśmierciłam moją muszkę, starając się jednak przegonić ją z mojego mieszkania (atmosfera emocjonalna związana z jej obecnością stawała się bowiem już zbyt gęsta), no i stał się wypadek... Było mi autentycznie żal, ale cóż, znowu u podłoża całego zamieszania z muchą leżała moja emocjonalna słabość (Bajbras pewnie znowu napisałby o moim braku odpowiedzialności :)

A swoją drogą: taka sobie zwykła mucha, a jaki dramat wokół niej się rozegrał :)

2008-05-18 00:29prowincjałka461732piszę siebie. robię swojewww.prowincjalka.salon24.pl
...


ale one po to są,

tak myślę. On lubi przychodzić w drobiazgach, w żyjątkach. Bez tych czasem nie dałoby się Go czasem zobaczyć w czarnych chwilach.
Ładny tekst..

2008-05-18 08:29Sosenka2254484pinus mugowww.sosenka.salon24.pl
...


Sosenka

Sosenko, i tak, i nie: stworzenie wskazuje na osobę Stwórcy, ale czasami może Stwórcę przesłaniać (więcej na ten temat napiszę pewnie w odpowiedzi na wcześniejszy komentarz Rapunzel).

Dziękuję za miłe słowa - w szkole nauczyli mnie poprawnie składać zdania (składnia, a szerzej - gramatyka - zawsze były moimi ulubionymi przedmiotami), to i czasami uda mi się myśl składnie wyrazić :)

Serdecznie pozdrawiam :)

2008-05-18 09:05prowincjałka461732piszę siebie. robię swojewww.prowincjalka.salon24.pl
...


rapunzel - odpowiedź

Założenia wstępne:

1. Każdy z nas jest inny i w inny sposób przeżywa życie
2. Powyższa prawda dotyczy też indywidualnego/osobowego przeżywania kontaktu z Bogiem
3. Boga w pełni poznamy - zobaczymy twarzą w twarz - po śmierci
4. Śmierci nie można uniknąć - wcześniej lub później czeka każdego z nas
5. Śmierć radykalnie przecina wszystkie nasze ziemskie powiązania, przywiązania, zabezpieczenia
6. W śmierci jesteśmy samotni w sposób absolutny, w ten sposób zostajemy wreszcie otwarci na przyjęcie Absolutu
7. Niektórzy ludzie bywają powołani do "śmierci za życia" (śmierć mistyczna), aby - żyjąc na ziemi - mogli maksymalnie zbliżyć się do rzeczywistości Nieba (albo piekła!), która większość ludzi czeka nieco później, po drugiej stronie śmierci biologicznej
8. Zbliżyć się "maksymalnie" do Absolutu, to znaczy - na miarę NATURY powołanego i dostosowanej do niej w sposób jedyny i niepowtarzalny ŁASKI Powołującego
9. Do klauzurowego życia kontemplacyjnego powoływane są przede wszystkim osoby o naturze wybujałej, wymagającej przycinania (podobnie jak drzewa, niektórych ludzi trzeba przycinać, oby lepiej owocowali cnotami)
10. Pan-Bóg ma swoje sposoby i niektórych ludzi potrafi dość radykalnie "przycinać" poza formalną klauzurą również

Teraz ustosunkuję się bezpośrednio do Pani pytań:

1. Niebezpieczne jest emocjonalne "klejenie się" do stworzeń, które zaciemnia wewnętrzną klarowność widzenia rzeczy takimi, jakie są oraz ogranicza wewnętrzną dyspozycyjność wobec wymagań chwili bieżącej (Stwórca przemawia do nas przez znaki chwili obecnej)

2. Gdyby mnie życie na różne sposoby nie "poprzycinało", pewnie rozmieniłabym je na drobne w różnorakich - szeroko pojętych - romansach. Jednocześnie - moja taka właśnie, a nie inna, natura uzdolniła mnie do przyjęcia zaproszenia do Romansu Absolutnego... Swego czasu wiele wyjaśniła mi lektura książki Jana Efrema Bieleckiego OCD "Temperament i świętość" (Wydawnictwo Karmelitów Bosych)

3. Zaprzyjaźniona myszka? Nie wiem, to chyba nic złego, jednak ostatecznej odpowiedzi należałoby szukać w Pani intencji: DLACZEGO Pani to robi? Trzeba by zbadać swoje SERCE...

Serdecznie pozdrawiam :)))

2008-05-18 12:27prowincjałka461732piszę siebie. robię swojewww.prowincjalka.salon24.pl
...


niedaleko tej pustki ktoś jest...

Napisałaś: "moja pustka".

To nie pustka - to ty...

2008-05-18 15:16k.s.i.a.0970
...


Prowincjałko

Przypuszczam, ze nieporównanie lepszymi ode mnie partnerami w tej dyskusji z Panią byliby tu Eine czy Poldek. No, ale skoro weszła Pani w dialog ze zwyczajną dość kobietą, to może nie bez przyczyny. Bardzo się boję, żeby nie przerodził się on w sytuację, jaka niedawno miała miejsce na blogu Łyżeczki, więc postaram się odpowiadać tylko, jeśli Pani uzna, że powinnam czy mogę. Na razie jestem niekonsekwentna, bo sobie sama udzielam pozwolenia. Ale, szczęśliwie, normalnie mam zbyt mało czasu i sił,a zapewne i wiedzy oraz zdolności analitycznych, żeby „działalność” salonową zarówno poszerzać, jak (zwłaszcza) pogłębiać, wiec nie sądzę, żebym poszła śladem niejakiej L.

Zastanawiam się, dlaczego opisując własną emocjonalność, objawiającą się tu potrzebą przywiązania się do różnych śmiertelnych istot (zjawisko wszak całkowicie naturalne), używa Pani określeń „niebezpieczne” czy ”klejenie się”. Mam też wrażenie, ze i zbliżenie do Absolutu wymaga emocji. Kto wie, czy nie „przećwiczonych” do końca w tych ziemskich związkach? Zarówno moja – prawda ze zardzewiała, z rozmaitych zresztą powodów – wiedza zawodowa, jak i doświadczenie osobiste, mówią mi, ze ani osąd, o którym myślimy, ze jest racjonalny (jako przeciwieństwo emocjonalnego), ani następujące po nim działanie nie są możliwe bez emocji. Tak jest skonstruowany nasz aparat postrzegania, interpretowania i "zarządzania" działaniem, czyli mózg. Zapewne zresztą doskonale to Pani wie. Choć nie podważam sensowności analizowania tych zjawisk ani podejmowania wysiłku nad ich szeroko rozumianym kontrolowaniem, to jednak myślę, ze warto pamiętać o skutkach (można to określić modnym mianem "analizy ryzyka"). A jeśli odwołamy się do tych drzew, które się przycina, to natychmiast przychodzi mi na myśl ogród francuski i angielski. W tej chwili żyję w bliskości tego drugiego i zarówno jako podejście filozoficzne, jak i estetyczne jest mi on bliższy. No ale to ja – Pani może woleć ten pierwszy. Nawiązując jednak do skutków owego „przycinania emocji „ – zwróciłam uwagę na informacje, które wcześniej pojawiły się na Pani blogu. Ten potok łez po rozstaniu z Solo, ta burza uczuć po uśmierceniu muszki, wreszcie, co może najważniejsze, to co Pisze Pani o swoim obecnym(?) stanie fizycznym (trochę nie zrozumiałam: czy związanym z lekami – a w takim razie czy konieczne jest zażywanie leków o takich skutkach ubocznych? Nie ma jakichś mniej szkodliwych zamienników? Czy tez wynikającym z samej choroby głównej ? Byłoby to również sygnałem do ew. korekty terapii). Dla mnie byłyby to dość ciężkie próby i zastanawiałabym się, czy reakcje, które Pani opisała (zwłaszcza ostatnia) nie są sygnałami, ze może nie wymaga się od Pani prób aż tak ciężkich, aż tak drastycznego „przycinania”.

Niemniej, szanuję Pani sposób przezywania życia i jeśli pozwalam sobie na komentarz, to raczej z troski (no taka już jestem trochę mamuśkowata; możliwe, ze w innych warunkach zostałabym tą Agony Aunt. Skądinąd myślę, że może szkoda, że w Polsce tej instytucji nie mieliśmy).

Co do myszki, to zwyczajnie pojawiła się kiedyś, wyraźnie z intencją ”co by tu przegryźć” (przegryzła mi jakieś papiery), wiec bez głębszych analiz po prostu zostawiłam jej na noc kawałek cheddara. Jak zapomnę o kolacji – pojawia się w mojej sypialni ok. północy i znacząco przechadza się wzdłuż ściany, dopóki nie napełnię jej spodeczka.

2008-05-18 15:39rapunzel0613
...


k.s.i.a.

@"To nie pustka - to ty..."

Powiem więcej:

To nie mogę być ja.
Mnie przecież nie ma.

:)

2008-05-18 15:49prowincjałka461732piszę siebie. robię swojewww.prowincjalka.salon24.pl
...


rapunzel - odpowiedź 2

Klika spraw ogólnych:

1. Jestem osobą bardzo zwyczajną, opisującą tu jedynie pewne aspekty pewnego jednostkowego życia (a life)
2. Piszę o tym, czego doświadczyłam i co z tym doświadczeniem w swoim życiu robię
3. Do dyskusji z wymienionym Panami nie jestem merytorycznie przygotowana - mogę się od nich jedynie uczyć
4. Rzeczywiście, nie chciałabym wchodzić w dalsze rozkładanie na czynniki pierwsze mojej osoby, gdyż dla czytających nic nowego - w sensie poznawczym - nie wynikałoby z tego
5. Ponieważ staram się żyć w stałym modlitewnym dialogu z Bogiem, po prostu wiem, że pewne doświadczenia w moim życiu są nieuniknione. Sporo musiałam przeczytać na temat dróg duchowych. Pewne sprawy konsultuję z powiernikiem duchowym lub spowiednikiem.
6. Często wiem, jakiego rodzaju doświadczenie może mnie jeszcze czekać - przygotowuję się wtedy wewnętrznie, zbieram siły wewnętrznego człowieka, nabieram powietrza i mówię Bogu: "OK, jestem gotowa!". Podobnie było z aktualną chorobą. Nie chcę pisać o szczegółach, ale parę miesięcy wcześniej powiedziałam "OK!" przeczuwanemu doświadczeniu choroby. Przy okazji dodam, że jestem aktualnie po dodatkowych konsultacjach, które potwierdziły prawidłowość leczenia.

I sprawy bardziej szczegółowe:

7. O wiele bardziej wolę ogrody angielskie od francuskich
8. W swojej poprzedniej odpowiedzi użyłam jednak porównania do sadu, a nie ogrodu, i do konieczności przycinania drzew w celu zapewnienia ich lepszego OWOCOWANIA (http://www.castorama.pl/porady/ogrod/przycinanie-drzew-owocowych-jabloni-i-gruszy.html#c211). Jezus w Ewangelii mówi o potrzebie oczyszczenia winnej latorośli (J 15, 1-11).
9. Jeśliby emocjonalność w człowieku przyrównać do ognistego rumaka, nie postuluję kastrowania go do stanu wałacha, lecz okiełznanie, nadanie mu dodatkowej siły i piękna przez nadanie nadanie emocjom czystości i nauczenie ich posłuszeństwa (czystość intencji oraz posłuszeństwo rozumowi). Emocje są naszym rumakiem, wola lejcami, a jeźdźcem - rozum (wola i rozum to władze duszy).

Serdecznie dziękuję za Pani uwagi, troskę oraz delikatność. Jak wspomniałam, chciałabym, żeby doświadczenia, które opisuję stanowiły punkt wyjścia do bardziej ogólnych refleksji niż zajmowanie się moją osobą. Już i tak dużo jest egocentryzmu w moim blogu. Sądzę, że niebawem napiszę, skąd on się bierze. :)

2008-05-18 16:43prowincjałka461732piszę siebie. robię swojewww.prowincjalka.salon24.pl
...


prowincjałka: skoro mówisz, że cię nie ma - muszę ci wierzyć

Skoro tak mówisz - to tak jest. Ja jednak nie rozważam kwestii czy ty jesteś czy nie. Powiedziałaś, że cię nie ma - i okej. Mnie zainteresował coś jakby taki mały błąd logiczny w tekście, który zaznaczyłaś na blogu: "moja pustka". Na jego podstawie doszedłem do wniosku, że blisko gdzieś tam musisz być ty. No, ale przekonałaś mnie, że jednak cię nie ma. Tyz piknie.
Mimo wszystko jakoś mi głupio, że masz kłopoty ze zdrowiem: myślałem, że nie masz...
Ale jesteś jeszcze młoda, powinnaś mieć dużo siły...

2008-05-18 17:47k.s.i.a.0970
...


k.s.i.a.

@"moja pustka"

W pierwotnym kontekście użyłam tego sformułowania w znaczeniu "pustka, której doświadczam" :)

Piknie dziękuję za dobre słowo. Też wolałabym być zdrowa i młoda, a nie tylko młoda ;)

Wszystkiego dobrego! :)

2008-05-18 18:00prowincjałka461732piszę siebie. robię swojewww.prowincjalka.salon24.pl
...


rapunzel - awizo

Chyba jeszcze coś tutaj (w komentarzach) skrobnę na temat emocji, w kontekscie Pani uwag, ale nieco później - może nawet dopiero jutro rano. Miło mi będzie, jeśli zechce Pani tu jeszcze zajrzeć. :)

2008-05-18 18:05prowincjałka461732piszę siebie. robię swojewww.prowincjalka.salon24.pl
...


prowincjałka: acha - idzie ci o tzw. pustkę egzystencjalną

Jeśli się nie pogniewasz: tak to odebrałem, dlatego napisałem, że gdzieś obok tej pustki żyjesz. Ale egzystencjalnej pustki [inaczej: przeżywania bezsensu, doświadczania bezsensu, lub odczuwanie rozpaczy] nie można doświadczać w nieskończoność - gdyż stany te mijają jak inne rzeczy w życiu.
A skoro ta pustka jeszcze jest - to powiedz jej, żeby sobie poszła na spacer...ładna pogoda, może wreszcie się czymś zajmie?
Młoda - więc te siły gdzieś muszą w tobie być.
Dzięki za życzenia.

2008-05-18 18:28k.s.i.a.0970
...


k.s.i.a.

@"egzystencjalnej pustki [inaczej: przeżywania bezsensu, doświadczania bezsensu, lub odczuwanie rozpaczy]"

Jeśli się nie pogniewasz :) nie znasz pustki o której mówię... Bezsens? Rozpacz? Ta pustka pełna jest SENSU i POKOJU... Pod warunkiem, że się ją przyjmie odrzucając wszystko, co od niej odciąga - choćby na przykład taką małą muszkę.

2008-05-18 21:42prowincjałka461732piszę siebie. robię swojewww.prowincjalka.salon24.pl
...


rapunzel - odpowiedź 3

Jeszcze słówko o emocjach, żeby nie pozostawić wątpliwości. Bardzo dobrze znam zaangażowania serca i bardzo dobrze wiem, jak potrafią być zwodnicze ("jeździec bez głowy").

W osobach o zbyt spokojnym temperamencie należy emocje pobudzać do aktywności, w osobach o temperamencie bardziej wybujałym - powściągać. Nie można stosować tego samego lekarstwa na dwie przeciwstawnie różne choroby.

Chodzi również o mądre przeżywanie emocji, żeby to jeździec ("z głową") kierował rumakiem, a nie rumak jeźdźcem, wożąc go, w te i we wte, i gdzie mu się żywnie podoba.

I jeszcze odnośnie myszki. Myszy są na ogół płodne. Co Pani zrobi, kiedy myszka się rozmnoży?

:)

2008-05-18 22:12prowincjałka461732piszę siebie. robię swojewww.prowincjalka.salon24.pl
...


Życie duchowe a mucha

Ponoć imię Belzebub oznacza "władcę much"...

2008-05-19 13:27SławekP71049Wiara i Rozumwww.teista.salon24.pl
...


SławekP

Obiecuję! To była ostatnia mucha w moim życiu! :)

...

Trzy lata temu w pewnej wsi - w kontekście bardzo religijnym - przeżywałam przez tydzień inwazję much w niewielkim pokoiku na parterze, który wtedy zajmowałam. Spod podłogi w ciągu paru dni wylazło ich około 800 - 1000 sztuk. Wszystkie wielkie, opite krwią szczurów, które po zjedzeniu trutki wybrały sobie miejsce pod moim pokojem na zdychanie (dom nie był podpiwniczony). Fetor szczurzych trupów i te muchy...

Wytrzymałam... Ale w powietrzu czułam smród diabła!

2008-05-19 19:19prowincjałka461732piszę siebie. robię swojewww.prowincjalka.salon24.pl
...


Jednak muszę wrocić do tego, bo myśle, ze postapilabym źle nie wracajac.

"Zawsze lubiłam rozległe przestrzenie, jednak od pewnego czasu, prawie niepostrzeżenie, poruszanie się w przestrzeni zaczęło stawać się coraz trudniejsze. Stwierdzona choroba tarczycy oraz przepisany lek dopełniły dzieła – od półtora roku nie jestem w stanie samodzielnie poruszać się w otwartych przestrzeniach.
Pamiętam ostatni dzień wolności. Pamiętam datę, pamiętam okoliczności. Następnego dnia już nie wyszłam do miasta. Znalazłam się w potrzasku lęku, zamknięta w czterech ścianach mieszkania, umieszczona przez los w przymusowej klauzurze."

Szkoda, ze nie wiem czy mozna i ew. jak uzywac tu wyroznien, bo to by pokazalo, co mnie w tych akapitach uderzylo i dreczy caly czas. Z grubsza sa to słowa: "zawsze lubiłam...jednak...coraz trudniejsze...nie jestem w stanie...samodzielnie...ostatni dzien wolnosci...w potrzasku lęku...los...w przymusowej klauzurze".

Przepraszam, postaram sie nie walic na tzw. odlew i nic Pani na sile nie wciskac. Przejrzalam sobie strony internetowe zwiazane z Pani chorobą - tak jak ją Pani tu okresliła. Od strony diagnostyki, lekarzy-specjalistow, terapii, zalecen, watpliwosci. Przelecialam tez fora pacjentow. Glownie byly to strony amerykanskie, bo jak dla mnie, one sa najbardziej informacyjne. Na forach pojawiaja sie rowniez wypowiedzi pacjentow, ktorzy określaja sie jako chrzescijanie i deklarują, ze przyjmą, co im zeslal Bóg. Niemniej, dyskutuja na temat roznych podejść, lekow, ich dzialania, skutkow ubocznych. Trudno mi podwazac Pani zaufanie do kompetencji lekarza prowadzacego, ale powiem, co ja bym zrobila. Pani oczywiscie moze to calkowicie zlekcewazyc.
Otoz konsultowalabym się nie raz ani dwa, ani nawet pięć, jesli nie byloby poprawy. Poszukiwalabym informacji o chorobie i terapii ze wszystkich mozliwych źrodel. Nie uwazalabym, ze przepisany lek napewno musi mi pomoc, tylko rozwazylabym zmiane(y) w razie braku poprawy i/lub silnych skutkow ubocznych. Nie obawialabym sie tez lekow lagodzacych objawy uboczne czy glowne (to dla mnie dalej nie jest jasne). Robilabym to m.in. dlatego,ze nie moglabym sobie pozwolic na niewychodzenie z domu.

Jesli wyrazi Pani takie zyczenie, przesle - moze na adres mailowy - adresy stron,o ktorych piszę.Sa po angielsku, ale rozumiem, ze wlada Pani tym językiem. Sa tam tez linki do innych.

PS.
1. Emocje: zgoda, chociaż ja nawet nie śmialam pomyslec, ze moglabym byc "mistrzynia rodeo" (taki mialam respekt do emocji!). I sie, rzecz jasna, nie raz bolesnie potłuklam. Szczęśliwie wiek nas z reguly "owałasza", jak to Pani ładnie okreslila. Dla mnie tam szczęśliwie.
2. Myszka: nie znam dobrze jej "whereabouts", plci ani stanu rodzinnego (moze jest singlem, jak to tu częste?). Przychodzi do mnie sie tylko stolowac. Widocznie lubi polska kuchnie (no powiedzmy fusion). Ale ma na miejscu wybor - azjatycką,srodziemnomorska, brytyjska (fuj). Sasiedzi gotuja. Poza tym tu sie wystawia smiecie w plastikowych worach na ulice, wiec w razie czego wor mozna przegryzc i sie pozywic resztkami. Tak ze mam nadzieje, ze sobie jakoś poradzi jak wyjade.

2008-05-19 20:08rapunzel0613
...


rapunzel

Rapunzel, proponuję, żebyśmy sobie mówiły po niku :)

Bardzo serdecznie dziękuję za troskę. Jeśli możesz, proszę, prześlij mi adresy tych stron. Być może los umieścił tam jakąś informację dla mnie - skoro wracasz do tematu?...

Serdecznie pozdrawiam :)

2008-05-19 20:51prowincjałka461732piszę siebie. robię swojewww.prowincjalka.salon24.pl
...


Prowincjałka

Po takiej "przygodzie" już się nie obawiam o następne zauroczenia muchami ;)

Dopiero teraz zauważyłem, jak płynnie Pani przeszła od muchy do puszki, a komentarz już przecież napisałem... Nie pierwsze to i nie ostatnie gapiostwo w moim życiu :)

2008-05-20 03:04SławekP71049Wiara i Rozumwww.teista.salon24.pl


TEKST - tutaj


.