Mama
była osobą pogodną, energiczną i – jak to się mówi –
wygadaną. Lubiła przyjmować gości, karmić ich swoimi wyrobami,
gdy była młodsza (- Jedzcie, jedzcie. To jest bardzo dobre, sama to
zrobiłam.), a gdy się zestarzała – karmiła ich swoimi
opowieściami (- Co ja poradzę, że lubię mówić.).
Tata
trochę przynudzał. Ale to od niego, jako dziecko, dowiedziałam się
na przykład, jak to ziemia obraca się wokół słońca
(siedzieliśmy przy stole po obiedzie, talerz był słońcem, a
domowy globus był ziemią). Chociaż nigdy nie mieliśmy samochodu,
już jako dziecko wiedziałam jak działa sprzęgło oraz silnik dwu
i czterosuwowy. Uczył mnie również, jak zachowywać się „w
ludziach”.
Mamie
zależało na tym, żebym była po prostu porządnym człowiekiem. Od
niej, jako dziecko, dowiadywałam się, co to jest odwaga cywilna (-
Miej odwagę się przyznać.). Mama posiadała talent aktorski (przed
wojną myślała o podjęciu studiów w szkole teatralnej) i z wielką
swadą, z pamięci, recytowała mi różne wiersze. W swym
repertuarze miała przede wszystkim klasykę („O! Polsko! Póki ty
duszę anielską będziesz więziła w czerepie rubasznym...”).
Śpiewała mi też piosenki. Jako małe dziecko wyśpiewywałam za
nią: „O mamo, otrzyj oczy, z uśmiechem do mnie mów; ta krew, co
z piersi broczy, ta krew to za nasz Lwów”.
Tata
natomiast uczył mnie, jak kraść diamenty, jak szpiegować w
magistracie, albo dla odmiany opowiadał o propagandowej skuteczności
Goebbelsa. W dzieciństwie sporo chorowałam, w związku z czym
często musiałam całymi dniami leżeć, pozostając sama w domu.
Ponieważ Tata miał możliwość zaglądania do domu w godzinach
pracy, uważał wtedy za stosowne zabawić chore dziecko jakąś
opowiastką (- A czy wiesz, jak można ukraść diamenty w sklepie
jubilerskim?). W późniejszym wieku dowiedziałam się, że pomysły
czerpał z przedwojennych kronik kryminalnych.
*
Jako
nastolatka zaczęłam prowadzić pamiętnik. Wtedy Tata wkroczył do
akcji: - Pisz tak, żeby to można było opublikować w jakimś
czasopiśmie. - Tata przed wojną studiował socjologię i doceniał
poznawczą funkcję pamiętników. Miał kilka socjologicznych
opracowań różnych pamiętników: chłopów, emigrantów,
osadników. Czemu wśród nich nie miałby się kiedyś znaleźć
pamiętnik jego córki?
Był
to czas mojego wejścia w okres ostrego buntu, a więc na przekór
ambicjom Taty porzuciłam myśl o pisaniu jakiegokolwiek pamiętnika.
I to na bardzo długo, bo aż do 21 października ubiegłego roku,
gdy na swym blogu w salon24.pl umieściłam pierwszą notkę. -
Tato! - chciałabym skierować te słowa gdzieś tam, w górę, w
bezkresną przestrzeń - Teraz każdy sam sobie może publikować co
mu się żywnie podoba. I Twoja córka z tej okazji korzysta.
Tata
zmarł 34 lata temu. Mama nie żyje od 10 lat. Długo zachowywała
dobrą pamięć i lubiła snuć opowieści o przeszłości. Często
zmuszała mnie do wysłuchiwania tych samych historii. Kiedy
próbowałam w tym czasie zająć się czymś innym, przywoływała
mnie do porządku: - Patrz mi w oczy, kiedy do ciebie mówię!
*
Dzisiaj
na swoim blogu zdecydowałam się zamieścić ¼ swojej podobizny.
Proszę patrzeć mi w oczy, kiedy mówię:
Powyższy
tekst dedykuję Matixowi, który od początku zachęcał mnie do
prowadzenia tego bloga
12.01.2008
KOMENTARZE - tutaj
Powyższa notka na stronie głównej - w dawnym dobrym szaro-niebieskim salon24.pl:
.