Myślę,
że będę żyć jeszcze z trzydzieści lat. Jeśli Bóg da, dożyję
ponad osiemdziesiątki. Jak będzie mi dane przeżyć ten czas? Coraz
mniej zależy ode mnie. Różne wątki mojego życia wygasają. Moja
własna aktywność redukowana jest przez los do minimum. Problemy ze
zdrowiem dodatkowo ograniczają możliwości. Próbuję coś jeszcze
zdziałać, ale kolejne pomysły czy projekty po prostu nie dzieją
się.
Ja ze
swojej strony robię wszystko, co należy, ale życie za mnie zaczyna
pisać scenariusze, których nie rozumiem. Takie, jak choćby ten
związany z internetem. Podłączyłam się do internetu ze względów
zawodowych. Pewien projekt zawodowy, do którego potrzebny był mi
internet, zastygł w bezruchu. Ja tymczasem, zapełniając powstałą
lukę, zaczęłam udzielać się na trzech portalach.
W
naszej-klasie.pl snuję wspomnienia, i to przede wszystkim z
koleżankami i kolegami ze szkoły podstawowej. Nie dlatego, żeby w
szkole średniej brakowało znajomych. Po prostu ze względu na pewne
okoliczności wspomnienia z podstawówki są najbardziej malownicze.
Okazuje się również, że dorosłe spojrzenie na pewne sprawy,
których jako dzieci nie rozumieliśmy, ubogaca i pogłębia
wspomnienia. Dodaje też nowy odcień do barw teraźniejszości [Nigdy nie byłem].
Na
fali wyborczego entuzjazmu założyłam blog w salonie24.pl, szukając
kontaktu z ludźmi, którzy myślą podobnie, nie unikając
konfrontacji z osobami o innych poglądach. Rozpolitykowanie minęło,
przed nami chyba jednak dość długie trwanie w okopach. Jeśli
piszę coś na swoim blogu, dotyczy to przede wszystkim przeszłości.
Trochę wspomnień, które mogą zainteresowanym powiedzieć nieco
więcej o komentującej o nicku prowincjałka. O
teraźniejszości nie piszę, gdyż mój czas zredukowany został do
punktu. Niewiele się dzieje, po prostu jestem. A przyszłość? Co
niesie przyszłość? Dla mnie, dla mojego kraju, dla całego globu?
Na pytanie o przyszłość odpowiem - oczywiście - kolejnym
wspomnieniem.
*
Był
pierwszy dzień pierwszego Bożego Narodzenia w stanie wojennym. W
jednym z kościołów w moim mieście do Mszy świętej służył młody
zakonnik stąd pochodzący, nowicjusz w jednym z zakonów
kontemplacyjnych. Po Mszy rozmawialiśmy we trójkę: braciszek,
proboszcz, ja. Braciszek przywoził relacje z drugiego końca Polski.
Wszędzie wojsko, internowania, godzina milicyjna. Ofiary w kopalni
Wujek. Początki podziemia. W pewnej chwili rozmowa urwała się. W
ciszy, która zapadła, zadałam pytanie: - I co dalej? Co będzie? -
Po piętnastu miesiącach intensywnego zaangażowania w
"Solidarność", po przesłuchaniach 13 grudnia i w dniach
następnych, nie miałam żadnego pomysłu na przyszłość.
Wtedy
braciszek powiedział, że wie o pewnych objawieniach. Spojrzałam na
niego podejrzliwie. A cóż to takiego, te objawienia? Objawienia, a
może przywidzenia? I to objawienia polityczne? Nic jednak nie
powiedziałam. Według tych objawień coś miało zmienić się w
roku obchodów 900-lecia chrześcijaństwa na Rusi. No nie, co za
bajka! Kto w ZSRR będzie obchodzić taką rocznicę? Związek
Sowiecki wchodził właśnie w osiemnasty rok rządów Breżniewa.
Rocznica chrześcijaństwa na Rusi? Co ten braciszek opowiada? A w
ogóle to kiedy ta rocznica przypada, i kogo to naprawdę interesuje?
Osiem
lat później, w roku 1989, po wygranych przez Solidarność
pierwszych po wojnie wolnych wyborach w naszym kraju, kiedy na
zasadzie domina zaczęły upadać kolejne komunistyczne reżimy w
Europie Środkowej, a potem po rozpadzie ZSRR, przypomniałam sobie
tamtą rozmowę. Zaczęłam sprawdzać daty: 900. rocznica chrztu
Rusi była jednak obchodzona, a działo się to w ramach pierestrojki
zainicjowanej przez Gorbaczowa w roku 1988.
*
Co
niesie przyszłość? Dla mnie, dla mojego kraju, dla całego globu?
Jest Ktoś, kto wie. To mi wystarczy.
Sylwestrowo i Noworocznie:
Doris Day
w piosence
- Co ma być, to będzie -
we fragmencie z filmu Alfreda Hitchcocka
"Człowiek, który wiedział za dużo"
KOMENTARZE - tutaj
.